To, co pamiętamy – wybory 4 czerwca 1989 r - wypowiedzi Ostrowian

- Pamiętam, że przed ogłoszeniem wyników całą noc nie spałem. Nad ranem zaczynały spływać jakieś cząstkowe informacje, które przyjmowałem z niedowierzaniem. Dowiedziałem się, że przepadła lista krajowa. Wydawało mi się niemożliwe, że władza tak strasznie przegrała. I już wkrótce – coraz głośniej wyrażane przekonanie, że opozycja powinna stworzyć własny rząd. To wszystko wydawało się zbyt piękne, by było prawdziwe. A jednak było prawdziwe.

- Pamiętam, że już 4 czerwca późnym wieczorem dostałem wiadomość, iż wyniki – całej „S” – są bardzo dobre. Wkrótce jednak przyszła refleksja – frekwencja była mała, na opozycję głosowało zaledwie 40 proc. Polaków. Słowem, na zwycięstwo padł cień – tylko dwóch na pięciu Polaków opowiedziało się za odrzuceniem komunizmu i budową wolnego państwa. Duża część społeczeństwa stanęła z boku.

-Miałam wtedy 14 lat, więc nie za bardzo byłam świadoma tego, co się dzieje. Ale pamiętam, że dziadek, który był najbardziej zaangażowany w politykę w domu, bardzo się cieszył.

-W drodze do lokalu wyborczego byłam bardzo podekscytowana, czułam, że biorę udział w tworzeniu historii. Pamiętam, że ludzie na ulicach byli bardzo radości i wyraźnie szczęśliwi. Kobiety oddające głos wychodząc dostawały kwiaty.

-Czuliśmy, że dzieje się coś ważnego. Wiedzieliśmy, że jest to przełom społeczny i polityczny w kraju. Pamiętam przemowę wygłaszaną przez Tadeusza Mazowieckiego, którą oglądałam w telewizji z zapartym tchem. Moja mama mieszkająca wówczas w Łodzi, jadąc samochodem oczekiwała zielonego światła na skrzyżowaniu. Kierowcy zorientowali się, że w jednym samochodzie siedzi Lech Wałęsa. Zrobiło się ogromne zamieszanie, ludzi zaczęli z euforią machać i pokazywać znak Victorii, na który sam Lech Wałęsa odpowiadał.